Kot i dziecko, a właściwie Mila, Miszelka i Kiciolina ...

Jak tylko zaszłam w ciążę zaczęło się roić od pytań typu: co zrobisz z kotami, komu oddasz sierściuchy, nie boisz się, że Twoje koty zrobią dziecku krzywdę?

Tak, oczywiście, moje kotki rzucą się na malucha i w końcu dobrze się najedzą. Tak, zaszłam w ciążę po to, by moje sierściuchy miały swój drapak, zabawkę do gryzienia i mnóstwo mięsa, bo przecież koty to drapieżniki. Bzdura! :-)

Niestety wiem, że jest mnóstwo ogłoszeń przyszłych rodziców - oddam zwierzę, bo dziecko w drodze. Są też gorsi, którzy chcą uśpić zwierzę lub wyrzucają je z domu.

Kocham moje kotki i nie wyobrażam sobie, że mogłoby ich nie być z nami i mam gdzieś "dobre" rady sugerujące pozbycie się kotów z domu. Rady te są zupełnie irracjonalne i trudno je uzasadnić inaczej niż tylko zabobonami, które są wciąż żywe nie tylko wśród ludzi niewykształconych. Czasami takie rady padają też z ust osób wykształconych, np. lekarzy. I bez znaczenia jest fakt, że poczekalnia w przychodni, gdy oczekuje się na wizytę u pediatry, jest większym zagrożeniem, że są nim także pochylający się nad wózkiem ludzie komplementujący noworodka. Tak, to udowodnione... 
Otóż zdrowe zwierzę nie jest zagrożeniem dla maluszka. Jest prawdziwym dobrodziejstwem, stymuluje do rozwoju motorycznego i intelektualnego, uczy odpowiedzialności i empatii. 
Oczywiście musimy przygotować naszego pupila na nowego domownika.

Każda kobieta musi się zbadać i sprawdzić czy ma przeciwciała na tokspolazmozę. Jeśli się okaże, że nie to wówczas trzeba uważać ale nie na to,by przypadkiem nie stanąć oko w oko z kotem, bo przecież potwór tylko się czai na Ciebie, by zarazić, ale na to co spożywa. Udowodniono bowiem, że podstawowym źródłem zakażenia toksoplazmozą jest mięso i gleba skażona oocytami. Jeśli mamy kota, należy przestać dokarmiać go surowym mięsem. Oczywiście my same też nie możemy go spożywać :-)
Kuwetę powinni sprzątać domownicy, poza tym zachować podstawowe zasady higieny - myć ręce i dbać o czystość w domu.
My z naszymi pupilami nie musimy absolutnie ograniczać kontaktu. Podobno koty czują zmiany zachodzące w ciele przyszłej matki. Moja Miszelka np. delikatnie gładzie się na brzuchu i mruczy a Kiciolina, która jak tylko widziała, że kładziemy się do łóżka spać, niczym tornado przebiegała przez nas by położyć się między nami, teraz robi to delikatniej i nie skacze po moim brzuszku :-)

Ciąża to dobry czas, by pomóc kotu zaadaptować się w nowej sytuacji. Nie ma sensu czekać do porodu. Powinniśmy zadbać też o nie od strony zdrowotnej, wizyta u lekarza, odrobaczenia itp. Jedna bahawiorytska uważa nawet, że dobrze jest nagrać płacz dziecka i puścić kotu, żeby się oswoił a jak maluch się urodzi i jest jeszcze w szpitalu, dać powąchać kotu brudną pieluszkę czy śpioszki z nowym zapachem. Niech się przywczaja. Kot za każdym razem powinien zostać nagrodzony. Zapach dziecka, głos musi kojarzyć mu się wyłącznie przyjemnie ...
Moje kotki już zapoznały się z łóżeczkiem Miluni, obwąchały, zaakcpetowały nowy mebel. Kiciolina jest za duża, by móc do niego wskoczyć a Miszelka na razie niechętna po sterylizacji. Ale jeśli zauważę, że będzie chciała tam wskoczyć, napompuje kilka balonów. Jak jeden strzeli, to już nie będzie chciała tam wskakiwać.. Kuweta z pokoju Mili wędrowała przez kilka miesięcy do przedpokoju.. Za chwilę pokój zacznę zamykać.. Muszą bowiem wiedzieć, że to miejsce nie jest już ogólnodostępne...
A jakie są wasze doświadczenia?

Dziękuję Oldze za opis jak jej Kot Leon reaguje na Brunia :-) Buziaki...

A oto moje dwa skarby oczekujące na Milę .... miauuuuuu...


38 komentarzy:

  1. U mnie podobne pytania. Ale dotyczące szczurów. Co prawda rzeczywiście zamierzam jak najbardziej ograniczyć (jeśli nie wykluczyć) możliwość kontaktu moich ogonów z dzieckiem (jednak szczur nie jest tak inteligentny jak kot - może mu też coś odbić i mógłby małego ugryźć, nie mówiąc już o tym, że mogłby zainteresować się rzeczami dziecka - do tej pory raczej niczego nie niszczyły, ale "dzieckowe" fatałaszki mogą im inaczej pachnieć). Ale na pewno nie zamierzam ich oddać. Szczury są czyste, regularnie badane przez weterynarza - nie ma żadnych powodów do obaw...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz szczury? Fajnie, wrzuć jakies zdjecie na bloga;)

      Usuń
  2. Ja nie zapomnę jak wróciłam do domu z małą. Nasze psy szczególnie Dubai nie pozwolił mężowi wejść do domu dopóki nie zobaczył małej i nie obwąchał nosidełka.Tak się kręcił i zachodził drogę że nie było innej opcji jak postawić fotelik z dzieckiem na ziemi aby psy mogły dokładnie sprawdzić zawartość koszyka. Oczywiście wszystko odbywało się pod czujnym okiem kilku osób dorosłych. Mam 2 dorodne bernardyny(jeden waży ok.100kg drugi 80) więc mimo tego, że mała skończyła już rok każdy kontakt z psem zawsze jest w obecności dorosłego. Psy są mądre ale potwornie duże i jedno machnięcie łapą mogłoby pozbawić córki życia dlatego uważam ale od początku dziecko ma kontakt ze zwierzętami.Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła ich zostawić sam na sam ale na to jeszcze przyjdzie pora.
    Mena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kociaki tez beda musiały i pewnie chciały obwachac Milę.. Ale tak, tylko w obecności mojej lub tatusia:-) twoja królewna jak bedzie większa, bedzie mogła ujezdzac pisali;-)

      Usuń
    2. Mąż już teraz szuka odpowiednich szelek dla psów aby zimą mogły wozić Alę na sankach. Wczoraj wyszłam z małą na spacer i bawiłyśmy się z naszą sunią. Po chwili patrzę a mała całuje ją prosto w nos.Przecudny widok. Nie wyobrażam sobie życia bez tego naszego psiego stada.
      Mena

      Usuń
    3. Świetny pomysł:-) Ali kupicie karoce jak ksiezniczce:) bedzie miała frajdę..

      Usuń
  3. Śliczne kotki. Te zabonony niektóre to mnie przerażają, jak Milunia nie będzie uczulona na kotki to czemu je wyrzucać albo oddawać? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaklinamy przyszlosc: Mila nie bedzie uczulona na sierść. :-) Mama przyjmuje duże ilosci probiotyków:-) bedzie dobrze..

      Usuń
  4. Ja się naprawdę Tobie dziwię, że zdecydowałaś się na dziecko przy dwóch kotach, co to będzie jak się okaże, że ma alergię na kocią sierść :P :P

    Ale tak na poważnie już :)
    Oba kociaki są cudne i kochane, ale to Miszelka już wcześniej skradła moje serce :)

    Oj znam te dobre rady, znam. U nas jeszcze pojawia się kwestia sierści i teksty typu "no jak to i dziecko będzie tak raczkować i zbierać kłaki psa?" albo "i zostawisz tak małego samego z psem" - w tym przypadku mam ochotę odpowiedzieć, że tak, zatrudnię Szelmę jako niańkę ;)

    Zauważyłam,że najwięcej rad dostaję od osób, które nie mają i nigdy nie miały w domu zwierzaka. Doprawdy nie wiem skąd nabyta wiedza w temacie, ale okazuje się, że co drugi to behawiorysta pełną gębą ;)

    A już najbardziej nie mogę pojąć jak ludziom w ogóle przechodzi przez gardło tekst typu, że będę musiała coś zrobić z psem jak nie podpasują sobie z dzieckiem. Ja nie biorę nawet takiej opcji pod uwagę, zrobię wszystko, żeby było dobrze. Dla mnie zwierz jest członkiem rodziny i już :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, tak jak wyżej, zdecydowałam sie na dziecko, zeby koty miały zabawę:-) A tak na poważnie, rzeczywiscie te osoby, które zwracały mi uwagę nie maja zwierząt. Trzeba bedzie uważać ale przecież sie da:-) A Miszelka ma juz to do siebie, ze kradnie serca.. Kiciolina za to jest bardziej kochana:-) Miszelka tez, ale to taki diabelek w spódnicy:-)

      Usuń
  5. Ja niestety jestem uczulona na coś kocie. co dokładnie to nie wiem. wystarczy, że mnie "zaciągnie" pazurkiem, a zaraz robi się opuchlizna, więc z tego względu omijam koty z daleka.
    ty sama wiesz najlepiej co dobre dla ciebie, dziecka i zwierząt, które masz pod opieką...nie słuchaj rad tylko rób co podpowiada Ci intuicja.
    kociaki na zdjęciach super:)

    OdpowiedzUsuń
  6. My nie mamy żadnych zwierząt, bo bardzo często wyjeżdżamy. Ale Miszelka jest piękna! Jaka to rasa? To kot rosyjski?

    OdpowiedzUsuń
  7. Wg mnie najwięcej pisku robią Ci co niewiele ze zwierzętami mają wspólnego. Przecież na wsiach kiedyś, ale pewnie czasem i dziś dzieci chowane były z zwierzętami, temat higieny to w ogóle nie istniał i wszystko grało! Właśnie chowanie dzieci w sterylnych warunkach powoduje różne alergie itd. Moi znajomi mający zwierzęta i dzieci nie mają z tym problemu. Gorzej mają Ci, którzy zwierzęta od dzieci izolują a po kilku latach wpadają na pomysł aby kupić dziecku kotka pod choinkę i wtedy się okazuje alergia nie z tej ziemi i niestety zwierzątko trzeba oddać. No cóż...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prezent dla małego dziecka w postaci zwierzaki jest dla mnie niedopuszczalny. Owszem, jak dziecko jest większe i odpowiedzialne, to ok:-)

      Usuń
  8. Ja mam koty i psy od kiedy pamiętam :)
    Kłopoty z alergią zaczęły się u moich sióstr i mamy dopiero jak się wyprowadziły do swoich "sterylnych" domów. Więc prawdą jest, że brak kontaktu z alergenem upośledza odporność, więc późniejszy kontakt to kumulacja reakcji alergicznych.
    Nie wyobrażam sobie żeby moje dziecko nie miało kontaktu ze zwierzętami!! Oczywiście bez przesady :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moj R podobno ma alergie na koty a żyjemy juz wspólnie 6 lat:-)

      Usuń
  9. my zalujemy ze nie mielismy wczesniej pieska, a teraz musimy odczekac az Maja bedzie na tyle duza abym mogla sie zajac nowym przybyszem, malutki piesek to ogrom pracy na poczatku...kotki sa przecudne, choc ja za nimi nie przepadam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, przy piesku jest wiecej pracy.. Kocham wszystkie zwierzaki :-)

      Usuń
  10. miszelka podbiła moje serce! co to za rasa?

    OdpowiedzUsuń
  11. my nie mamy zwierząt ze względu na alergie męża (właśnie największą ma na koty) i trochę mi przykro kiedy widzę jak na spacerze w parku Amelkę ciągnie do każdego jednego przechodzącego pieska (chyba juz znamy wszystkich właścicieli psów w okolicy mimo, że sami ich nie mamy :)). Już się boję ile będzie łez jak w przyszłości mała poprosi o zwierzaka a my będziemy musieli jej odmówić :(
    A Twoje koty są piękne! Widać, że dbacie o nie z miłością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale spokojnie. Na wszystko jest rada. Są rasy psów i kotów które nie uchylają, np.york. On nie ma siersci tylko włosy. Z kotów to chyba devon rex nie uczula

      Usuń
    2. York to dla mojego męża nie pies ;) Kiedyś opiekowałam się takim miniaturkowym przez 2 tygodnie jak koleżanka wyjechała na urlop do Polski do rodziców i przez ten cały okres M. nawet raz z nim nie wyszedł na spacer! Także ciężko będzie! Ale od jakiegoś czasu chodzi za mną chęć posiadania kotka i może jak Amela zacznie błagać tatę o zwierzątko to wtedy ja się dołączę do próśb a przeciez kobiecie się nie odmawia (a co dopiero dwóm). Pozyjemy i zobaczymy :)

      Usuń
  12. ciesze sie ze do Ciebie trafiłam - podłączam się;)
    swietne patchworki! my jednak IKEA...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje:) ja tez sie cieszę:) i tez juz jestem u Ciebie:) świetny blog!

      Usuń
  13. Odpowiedzi
    1. Boska boska.. Właśnie leży koło mnie i myje kubraczek ... Dziś sciagamy u weterynarza;-)

      Usuń
  14. Śliczne kotki!
    U Nas tez jest podobna sytuacja - moi teściowie i rodzice nie mogą pojąć, że nie oddam im kota tylko dlatego, że na świecie ma pojawić się Smerfetka. Myślą, że jak tylko urodzę to eksmituję im kota! - szaleni - chyba, że tak kochają naszą kotkę, że każdy chce ją mieć:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zanim urodzilam Maximiliana, nasza kociczka Mynia byla juz z nami ponad 8 lat. Nie wyobrazalam sobie, zeby oddac komus mojego czlonka rodziny bo ma przyjsc na swiat inny. Mimo ze nasza kocica nalezala do bardzo egoistycznego gatunku "dachowiec", nie akzeptowala obcych i naszym gosciom pokazywala zawsze kto tutaj rzadzi, to po na rodzinach Maxia nigdy nie zrobila mu krzywdy. Byla swietna opiekunka i spala w poblizu synka. Potrafila nawet fukac jak ktos "obcy" wchodzil do sypialni, gdzie sypial nasz synus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooo. Słodkie:) mam nadzieje, ze nasze tez beda tak bronić
      Miluni.. Ale najważniejsze, zeby na nią nie fukaly :)

      Usuń
  16. Zanim urodzilam Maximiliana, nasza kociczka Mynia byla juz z nami ponad 8 lat. Nie wyobrazalam sobie, zeby oddac komus mojego czlonka rodziny bo ma przyjsc na swiat inny. Mimo ze nasza kocica nalezala do bardzo egoistycznego gatunku "dachowiec", nie akzeptowala obcych i naszym gosciom pokazywala zawsze kto tutaj rzadzi, to po na rodzinach Maxia nigdy nie zrobila mu krzywdy. Byla swietna opiekunka i spala w poblizu synka. Potrafila nawet fukac jak ktos "obcy" wchodzil do sypialni, gdzie sypial nasz synus.

    OdpowiedzUsuń
  17. Sorry poszlo podwojnie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. u mnie tez były "dobre" rady żebym pozbyła się papugi. A i koty nam nie obce bo rodzice maja :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń