Problem niepłodności dotyczy zarówno kobiet bardzo młodziutkich, tych w średnim wieku i tych starszych, które przez wiele lat próbowały naturalnie...
Przed Wami historia mojej imienniczki Ani, również 32-letniej :-) Ania jest w ciąży...
1. Kim jesteś? Czym się zajmujesz?
Kim jestem... Jestem z natury osobą żywiołową, pełną energii, zodiakalna Panna, z uporem maniaka starałam się zawsze dążyć do celu, choć po drodze pojawiały się coraz to nowe przeszkody, nieraz wydające się nie do przeskoczenia.
Na co dzień pracuję w korporacji, jestem handlowcem i spełniam się zawodowo. Kocham to co robię , kontakt z ludźmi był i jest dla mnie b. ważny. Mieszkam w niewielkiej miejscowości w centralnej Polsce.
2. Co uniemożliwiło Wam naturalne poczęcie?
Problemem były niedrożne jajowody , a u męża słabe parametry nasienia( ta diagnoza była postawiona w 2009 r.)
3. Co poczułaś, słysząc od lekarza : IN VITRO?
Po otrzymaniu informacji ze czeka nas in vitro( wcześniej 2 razy przechodziłam zabieg przedmuchiwania jajowodów, hsg, udało się udrożnić lewy jajowód, doszło do naturalnej ciąży, niestety pozamacicznej, która w 7 tyg zakończyła się pęknięciem jajowodu i krwotokiem wewnętrznym , doszło do operacji i usunięcia jajowodu, pozostał jeden lewy- ale przez kolejne 2 lata NIC NIC NIC- lekarze zaczęli poddawać w wątpliwość czy pomimo udrożnienia lewego jajowodu spełnia on swoje funkcje).
I tu padło IN VITRO. Trochę nadal nie dowierzałam , że jak to? pewnie lekarze chcą iść na łatwiznę, że nie chce im się walczyć z problemami.. był taki szok i niedowierzanie, że jak to? w mojej rodzinie nigdy nie było problemów a tu ja, kurczę.. nie, to niemożliwe, pewnie jest jakaś inna droga......po odczekaniu około 2 lat i braku ciąży..decyzja bardzo trudna - in vitro.
4. Jak wyglądało przygotowanie?
Przygotowanie rozpoczęte zostało we wrześniu 2012 r. Na początku wszystkie badania krwi, hormonalne, genetyczne, i przyjmowanie kwasu foliowego, o dziwo u męża po ponad 3 latach, gdzie w początkowych badaniach diagznoza to OLIGOASTENOTERATOZAOOSPERMIA czyli mała ilość, mała ruchliwość oraz zła jakość plemniczków- przyjmował wtedy witaminki i inne specyfiki na poprawę jakości nasienia po 3 latach diagnoza to NORMOSPERMIA czyli wszystko OKI- he he he, mąż zrobił tak jak ja wszystkie wskazane
badania. Zajęło nam to około 3 m-cy. Z kompletem badań zgłosiliśmy się w grudniu 2012 do Novum i rozpoczęłam procedurę od przyjmowania leków antykoncepcyjnych potrzebnych do wyciszenia jajników. Zostałam przekazana przez dr. Sz. do dr. T. i Pani dr zdecydowała o długim protokole. Przez około miesiąc przyjmowałam gonadotropiny po 2 zastrzyki w brzuszek dziennie, ponieważ dość słabo reagowałam na leki, już pod koniec przyjmowania, gdy było widać, że jest w porządku, pęcherzyki rosną , co drugi dzień wycieczka do Warszawy na usg i decyzja, kiedy dojdzie do punkcji.
Punkcja miała miejsce 25.02.2013 .Pobrano 9 komórek jajowych. W tym momencie mieliśmy rozmowę z lekarzem, czy chcemy mieć zwykłe in vitro, czy ICSI. Zdecydowaliśmy o ICSI- czyli docytoplazmatyczne podanie plemnika do komórki jajowej. Zapłodniło się 8 komórek.
27.02 miałam transfer . Decyzja - podano mi 2 zarodki, 6 pozostałych zamrożono- będę chciała z pewością po raz kolejny podejść do transferów. I tak oto przyszedł czas 2 tygodniowego oczekiwania- i cud JESTEM W CIĄŻY- HURRRRRRRRRRA. Bóg wysłuchał moich próśb....Cudzie trwaj.. Mija właśnie 3 miesiąc.
5. Co w całej procedurze jest najtrudniejsze? Przez co przeszliście?
Procedura in vitro wymaga od obojga partnerów wielu trudnych decyzji, najtrudniejszą jest decyzja co robimy z pozostałymi zarodkami. Możliwości są 3
1) wykorzystujemy wszystkie bez względu na to jaka jest ich ilość,
2) niewykorzystane zarodki przekazujemy do adopcji,
3) wyrzucamy- tak to jest bolesna prawda nazwana po imieniu.
Oczywiście jest możliwość na etapie punkcji podjęcia decyzji o zapłodnieniu spośród wszystkich pobranych komórek tylko jednej, maksymalnie dwóch, ale niestety większość z nas zadawała sobie pytanie a co jeśli się nie uda za pierwszym razem, kolejna procedura, kolejna stymulacja- ogromne obciążenie organizmu kobiety, oraz koszty niebagatelne, na które niewielką część z nas byłoby po raz kolejny stać.
Dlatego podejmujemy decyzję o większej ilości zapładnianych komórek aby dać sobie większą szansę- po prostu, ale tu rodzi się następny dylemat.
Ja z mężem również na tym gruncie nie miałam łatwo, ale spokojne tłumaczenie, rozmowy, jak już opadły emocję poskutkowały również jego przychylnością w temacie decyzji ile zapładniamy komórek.
6. Jesteś mamą? Czy myślisz, że jest inaczej, niż gdybyś zaszła w ciążę naturalnie? Jak wygląda Twoje macierzyństwo? Jesteś szczęśliwa?
Jestem mamą oczekującą na narodziny maleństwa. Mój skarb ma pojawić się na świecie 16.11.2013. Czy jest inaczej..... Chyba tak ze względu na to, że codziennie dziękuję Bogu za cud jaki nas spotkał. Być może, jeśli bezproblemowo udałoby mi się zostać mamą, nie wiedziałabym, że to jest cud, po prostu cud.
Jestem szczęśliwa..bardzo szczęśliwa. Przez te 6 lat oczekiwania wyobrażałam sobie jak to jest zasypiać i budzić się ze świadomością, że to nie sen tylko prawda, najszczersza prawda.
Ile ranków i wieczorów przepłakałam, mając tę bolesną świadomość, że być może nigdy nie będzie mi dane to uczucie. Inni mówią ,, pogódź się z tym- tak być musi''- Boże jak można się z tym pogodzić JAK?????
7. Czy jesteś/byłaś w stanie walczyć za wszelką cenę? Gdzie była granica? Jeśli w ogóle była?
Z mężem podjęliśmy decyzję , że do 3 razy spróbujemy, jeśli ja miałabym sama decydować próbowałabym więcej - niestety zdaję sobie sprawę, że finanse są ograniczeniem.
Zawsze brałam pod uwagę adopcję- i to dawało mi nadzieję, że jeszcze kiedyś jakiś szkrab będzie tulił się do mnie i mówił mama, mamuniu.
Adopcja to następny trudny temat.
8. Czy zmieniłabyś coś, gdybyś mogła cofnąć czas?
Nie zmieniłabym niczego, wszystko czego doświadczyłam , doświadczyliśmy uczy życia, pokory.
9. Co możesz powiedzieć innym kobietom? Tym starającym się od wielu lat, tym, których kolejne IN VITRO zawodzi?
Trudno wypowiadać się osobie, której procedura powiodła się za pierwszym razem, trudno radzić.
Myślę, ze tak jak wspominałam wyżej, jeśli miałabym na tyle siły i wsparcia w bliskich nie poddałabym się , walczyłabym do skutku.
Jeśli jednak pomimo ogromnej ilości prób nie udawało by się, a potrzeba macierzyństwa pozostałaby silna lub jeszcze silniejsza, myślę ze warto rozważyć adopcję.
Kobieta ma tak wykształcony instynkt macierzyński, że trudno z nim walczyć a matką można być na wiele sposobów.
10. Kilka słów od Ciebie?
Kobietki kochane, my wiemy co to walka, cierpienie, wiemy ile trudu kosztuje szczęście dlatego poddać się to tak jakby przegrać.
My nie jesteśmy stworzone do przegrywania. Wygrać można na wiele sposobów.
Na ile sposobów myślę, ze każda z nas może sobie odpowiedzieć.
Życzę wszystkim Wam kochane wytrwałości, siły i kochanych mądrych ludzi wokół siebie oraz najważniejszego Szczęścia o które walczymy, aby przyszedł dzień, kiedy usłyszymy..Mamuniu...
Dużo ciepła bije z tej historii...gratuluję i szczęśliwego rozwiązania życzę:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna seria. Czytam już któryś raz.
OdpowiedzUsuńKolejna wspaniała historia Aniu. Na pewno daje wiarę innym mamom :-)
OdpowiedzUsuńFajny wywiad, zabolal mnie jedynie fakt `pozostale zarodki wyrzucamy`..
OdpowiedzUsuńBardzo cieszę się, że twoja historia Aniu zakończyła się szczęśliwie. Zdziwiło mnie jednak to co napisałaś odnośnie wyrzucania zarodków. Nie znam kliniki w Polsce, która stosowała by takie metody. Prawo polskie jest w tej kwestii nieuregulowane a mimo to kliniki kierują się czymś co można nazwać mianem pewnego kodeksu etyki stąd zobowiązuje się pacjenta do oddania zarodków innej bezpłodnej parze w sytuacji gdy ta nie chce mieć więcej dzieci. Takie oświadczenie musiałam podpisać ja i mój mąż przy obydwu naszych procedurach w klinice novum.
UsuńCzy coś się w tej kwestii teraz zmieniło?
Jeśli tak to jestem w szoku.
Wiem, że są to metody powszechne poza granicami naszego kraju stąd takie a nie inne oburzenie w mediach, gdy mówi się o mrożeniu nadprogramowych zarodków.
Ja nigdy nie pozwoliłabym aby ktokolwiek wyrzucił moje zarodki.
Co więcej podano mi podczas jednego z transferów 3 zarodki w tym jeden, który z medycznego punktu widzenia nie nadawał sie do implantacji właśnie po to by uniknąć sytuacji pozbycia się go w inny sposób.
Dlatego byłam w wielkim szoku gdy przeczytałam to co napisałaś.
Nie mniej jednak cieszę się, że masz w sobie drugie życie i z całego serca życzę ci spokojnej ciąży i szczęśliwego rozwiązania.
M
W klinice Novum nie ma "niszczenia zarodków" jest tylko możliwość "wyrzucenia jajeczek i myśle ze właśnie to autorka miała na myśli.
UsuńCiekawe. Dzięki tej serii można się dowiedzieć o co w ogóle chodzi z IN-VITRO. W mediach o tym szumią, ale mało kto wie jak to dokładnie wygląda.
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńTak, w dokumencie, który otrzymaliśmy do podpisania przed punkcją i transferem był punkt w którym do wyboru para ma 3 możliwe odpowiedzi- tak jak opisałam to w historii.
Konsultowałam to z lekarzem.
Dla nas oczywistą rzeczą było, że takiej możliwości nie bierzemy pod uwagę, ale nie zmienia to faktu, że taki stan rzeczy ma miejsce.
Transfer miał miejsce pod koniec lutego tego roku.
Pozdrawiam.
Ania 32
Pięknie :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł z tymi historiami u Was na blogu! Wspieram bardzo ciężarną Anię!
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńWidzę, że sporo namieszałam tą historią za co chcę mocno przeprosić i sprostować oczywiście.
Rzeczywiście, na początku po zapoznaniu się z dokumentami miałam niejasność czego dotyczy ,,wyrzucenie,,
Po konsultacji z lekarzem otrzymaliśmy informację, że na etapie punkcji- tuż po niej mamy podjąć decyzję co do pobranych komórek jajowych i zadecydować jaka ilość z nich pozostanie z nami i będzie wykorzystana do zapłodnienia i kolejnych transfer, ile oddajemy do adopcji, a jaką ilość ,,niszczymy,,
Przepraszam za nieścisłości w tak delikatnej materii.
Ania 32
Wyjaśniło sie:-)
UsuńA jak sie czujesz?
Dziękuję, czuję się bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńWczoraj dowiedziałam się, że ten malec który coraz bardziej daje znać o swojej obecności we mnie to rezolutna panna.
Na wczorajszym badaniu (usg genetyczne 21 tydzień) tak się wiercił ten mały szczypior, że Panu Dr. ciężko było cokolwiek zobaczyć, ale cierpliwość czyni cuda.
Mała rozwija się prawidłowo i jak na swój wiek prawidłowo również przybiera na wadze.
Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam serdecznie.
Super... Cieszę sie. I nie ma za co przepraszać, nic sie nie stało..🎍😊
UsuńGratulacje ze szczerego serca.
OdpowiedzUsuńMoja kruszynka przyjdzie planowo na świat dwa tygodnie po twojej córci. Moje maleństwo zostało poczęte w sposób naturalny ale wiem, że dzieciątka z in vitro to takie same cuda i takie same skarby.
życzę powodzenia.
kasia
Dziewczyny nawet nie macie pojecia jak chciałbym być mamą...a tu nic z tego...u mnie temat in vitro i ciąży to temat tabu .I tak pozostaję sama.
OdpowiedzUsuń