Kochani, chciałabym Was zaprosić na serię postów, w których pojawią się wywiady z cudownymi kobietami, z kobietami, których droga do macierzyństwa nie była usłana różami.. W dzisiejszych czasach coraz trudniej zajść w ciążę. Wokół nas jest sporo par mających z tym problem... Uprzedzając Wasze pytania, Mila nie została poczęta metodą IN VITRO.. Ale gdyby była taka konieczność, skorzystałabym z tej możliwości bez zastanawiania. Nie rozumiem walki polityków w tym temacie, sprzeciwu Kościoła... Nie rozumiem i nie chce go rozumieć. Metoda in vitro sama w sobie jest fascynująca... Polecam zapoznanie się z tematem.. W tych wywiadach chcę przede wszystkim pokazać Wam wzruszające historie różnych kobiet...
Jeśli jesteś mamą dzięki IVF (in vitro) lub jesteś w trakcie oczekiwanie na swój cud i masz ochotę się z tym podzielić na łamach mojego bloga, to zapraszam do kontaktu (miszelka.imielska@gmail.com)
Jeśli jesteś mamą dzięki IVF (in vitro) lub jesteś w trakcie oczekiwanie na swój cud i masz ochotę się z tym podzielić na łamach mojego bloga, to zapraszam do kontaktu (miszelka.imielska@gmail.com)
Czekam w takim razie :)))
OdpowiedzUsuńważny temat! jestem jak najbardziej za wspieraniem kobiet mających problem z zajściem w ciążę i takich, które w naturalny sposób ich mieć nie mogą. sama przez to przeszłam i nie jest to proste... budzić się o 3 w nocy i być przekonanym, że właśnie w tym momencie jesteś już w ciąży, robić setki testów itd......
OdpowiedzUsuńJeden z najważniejszych....
UsuńBardzo jestem ciekawa tych postów!
OdpowiedzUsuńJa tez...
UsuńSuper pomysł!
OdpowiedzUsuńJa również jestem zdecydowanie za i gdybym musiała skorzystałabym na pewno!
Super...
UsuńDobry pomysł. Najłatwiej jest krytykować, kiedy się nie było w takiej sytuacji... przecież to rodzice, którzy korzystali z metody in-vitro powinni mieć pierwszy i najważniejszy głos!
OdpowiedzUsuńDokładnie, masz racje!
Usuńnie mogę się doczekać temat kontrowersyjny, ale niezwykle potrzebny
OdpowiedzUsuńDokładnie...
UsuńTemat trudny, ale bardzo potrzebny. Niestety, teraz coraz więcej par doświadcza tego, że chcieć to niekoniecznie znaczy móc :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Katarzyna.
Dokładnie Kasiu...
Usuńbardzo mnie interesują takie historie. czekam z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńTeż czekam z niecierpliwością, sama bardzo długo starałam się o dziecko i po wielu niepowodzeniach udało się x3!:)
OdpowiedzUsuńOooo... Dawno Cie nie było... Czekam z niecierpliwością na zdjecia trójki:-)
Usuńczekam z niecierpliwością na te wywiady.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Wzajemnie..
UsuńCoraz więcej par boryka się z tym problemem. Serce mnie boli jak słucham czy czytam taką historię. Zawsze mam łzy w oczach. Zawsze.
OdpowiedzUsuńSama przeszłam bardzo długą drogę, żeby zostać matką. Droga nie była usłana różami. Wydawało mi się, że nie zasługuję na dziecko, że to niemożliwe, że mogę być szczęśliwa.
Nikt nie zrozumie tego dramatu jeżeli go nie przejdzie.
Badania, nerwy, kontrola cyklu, badania usg dwa razy w miesiącu, załamania nerwowe, kłótnie z mężem, poronienie.............
Już się popłakałam.
Byliśmy już blisko in vitro i zobaczyłam dwie kreski
Gratuluje serdecznie... Cieszę sie, ze sie udało... Bardzo!
UsuńBrawo za pomysł :) Popieram i doczekać się nie mogę:)
OdpowiedzUsuń:-***
UsuńChętnie poczytam, świetny pomysł:)
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńBardzo ważny temat :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
lato
:-) Buziaki!!!!!!!!!!
Usuń"Metoda in vitro sama w sobie jest fascynująca..." - wg mnie - NIE! Współczuję parom, które nie mają innego wyjścia i decydują się na tę "ostatnią deskę ratunku" czasem niepotrzebnie niestety. Choć są i tacy, dla których to faktycznie jedyne wyjście - podziwiam ich odwagę i determinację.
OdpowiedzUsuńNiestety miałam spore doświadczenie związane z leczeniem niepłodności. W jego trakcie zetknęłam się z obrzydliwie obdzierającą z godności procedurą postępowania jednej ze znanych w Polsce klinik leczenia niepłodności, w której pacjentki traktuje się hurtowo - tym samym schematem leczenia, który ma na celu przede wszystkim zdarcie z pacjentki kasy. Najpierw przechodzi się różnorakie bardzo drogie badania (w tym hormonalne), gdy jest ok wykonuje się badanie drożności jajowodów, gdy ok proponowana jest insyminacja (w moim przypadku lekarz skierował mnie na zabieg przy braku pewności co do prawidłowości przebiegu cyklu, odmówiłam, zmieniłam lekarza). Insyminacja to taki trochę przedsmak in-vitro. Jest związana z mega stresującym jak dla mnie wyczekiwaniem czy cykl jest prawidłowy (kilkukrotne konsultacje), a potem wyczekiwanie na najlepszy moment na przeprowadzenie zabiegu - np. może się okazać, że wypadnie od dokładnie wtedy gdy w pracy masz mega ważne spotkanie, a Ty rano dowiedziałaś się o tym fakcie i popadasz w mega stres czy uda się urwać by załatwić
'sprawę', po czym gdy się urywasz, dowiadujesz się, że jednak to nie ten moment trzeba przyjechać za trzy godziny, ale nie wykluczone, że jutro rano... No nie wiem jak można zajść w ciąże w takich warunkach przyrody - mi się nie udało... Po nieudanej insyminacji bez zbędnych ceregieli proponują kolejną lub z grubej rury in-vitro, bo po co drążyć problem... W moim przypadku doszłam do wniosku, że nie poddam się tej chorej schematycznej procedurze proponowanej przez klinikę. Zaczęłam drążyć i wydrążyłam bardziej szczegółowe badania, które dały światło nadziei. Gdyby były zlecone na początku, dałyby mi szansę ominąć wiele stresu i nie tracić kasy, którą włożyliśmy w dotychczasowe leczenie.
Suma sumarum doszliśmy z mężem do wniosku, że po tym wszystkim damy sobie spokój. Obraliśmy inną drogę a mianowicie kurs adopcyjny. Na temat adopcji też miałabym sporo do napisania, ale to może innym razem...
Tymczasem los spłatał nam figla i okazało się, że naszym przypadku chodziło przede wszystkim o "wrzucenie na luz".
Wracając do tematu IN-VITRO - chętnie poczytam wypowiedzi doświadczonych w temacie. Uważam, że nie da się stawiać obiektywnych opinii o in-vitro bez bagażu doświadczeń w tej materii.
Dzięki za tak obszerna wypowiedz...cudnie, ze sie udało bez IVF... Co do pierwszego zdania, dla mnie metoda jest fascynująca w tym sensie, że możliwa, ze mozna, ze sie udaje... Czasami mysle, ze to magia....
UsuńZobaczymy co powiedzą 'doswiadczone', jednak wiele niefajnych faktow dotyczacych tych procedur sie pomija, nie mowi sie o nich, bo to nic przyjemnego, kazdy raczej woli zapomniec... i cieszyc sie macierzynstwem czesto okupionym lzami. Nie zawsze jednak sie udaje...
UsuńTo prawda.. Sama znam jedna dziewczynę, która jest juz chyba po 3 porażce:-( mocno jej kibicuje!!
UsuńCzekam niecierpliwie na pierwsze historie!
OdpowiedzUsuńJuz niebawem..
UsuńTemat jakże mi bliski...
OdpowiedzUsuńPo pięciu latach starań, dzięki ivf właśnie jestem teraz w 16 tc :)
Pozdrawiam
K.
Gratuluje serdecznie Kasiu i dbaj o siebie:-) jesli będziesz miała ochotę o tym napisać, to zapraszam....
UsuńDziękuję :)
UsuńJak sobie to wszystko poukładam to dam znać.
Dla zainteresowanych tematem polecam film dokumentalny - Trzy historie o kropeczkach, do zobaczenia na youtube.
Buziaki dla Miluni ;*
K.
Mamą nie jestem i nie planuję jeszcze w najblizszym czasie być (ale co już Góra zaplanuje to mi nie wiadome) natomiast również jestem ZA metodą In vitro. Gdybyśym nie szli z postepem to dalej byłoby sredniowiecze, poza tym skąd Kościół może wiedzieć co Bóg czy Jezus powiedzieliby w dzisiejeszych czasach.
OdpowiedzUsuńgdybym ja nie mogła mieć własnych dzieci na pewno zdecydowałabym się na tę metodę. Nikomu nie wolno odbierać szansy. Jesli w dzisiejszej dobie postepu istnieje taka mozliwość to co w tym złego? To wlaśnie jedna z kwestii dla której średnio utożsamiam się z Kosciołem
Niesamowity temat, juz nie mogę się doczekać , cudowny pomysł:) Super!!Temat ważny i potrzebny
OdpowiedzUsuńCzekam na posty !
OdpowiedzUsuńMy długo się staraliśmy o Jaśka udało się bez in vitro jednak oboje z mężem dużo mówiliśmy o tym co by było gdyby.
Podjęłaś super temat ;)
Bez wahania zdecydowałabym się na in Vitro, gdybym nie mogła mieć dzieci.
OdpowiedzUsuńCzekam więc niecierpliwie na posty!