Włoskie wakacje ..

Podczas ostatniego live'a na instagramie padały pytania o moje blogowanie. Otóż ja blogerką nie jestem. Tę stronę zawsze traktowałam jako miejsce wspomnień. 
Dlatego dziś powspominam nasze szybkie, totalnie nieplanowane wakacje. 

Wyjechaliśmy we środę. Autem. Mieszkanie wynajęliśmy przez Airbnb. Po raz kolejny polecam tę opcje. Mega. 

Jechaliśmy kupę godzin. Ale było wesoło, z częstymi pitstopami, bajkami i spaniem. Luz. Serio. Mila zdecydowanie może jechać i jechać. 

Chata okazała się świetna i co najważniejsze 200m od centrum uroczego miasta nad Jeziorem Garda: Malcesine. 

Jak tylko wzięliśmy szybki prysznic poszliśmy na kolacje i drina


Ja od lat zakochana jestem w rybach i owocach morza. 

Byliśmy totalnie wyczerpani, więc szybko poszliśmy spać. Wyjazd na spontanie oceniam jako mistrzostwo świata. Wypoczęliśmy, pozbyliśmy razem, popiliśmy, pojedliśmy. To było coś, co przypomniało mi podróżowanie. I chcemy więcej. To były pierwsze zagraniczne wakacje Mili :)

Dodaj napis

Bogactwo kiczu :-)

Naszym must to do codziennie było czekanie na kacze rodziny.

Kocham to foto.. w drodze na lunch..

Prawie jak w Romeo i Julii ..


Nad Gardą niewątpliwym luksusem są góry i plaże. Wyhaczyliśmy na serio genialne miejsce. Woda, ciepła, restauracja i mnóstwo miejsca. Wracaliśmy tam dzień w dzień...




W tym miejscu była urocza restauracja. Wiecie, stoliki stały właśnie na takich kamieniach no i niestety Mila niefortunnie się oparła, po czym stolik z całą zawartością leżał na ziemi. Strasznie płakała. Było jej mega wstyd. Obsługa na szczęście szybko zareagowała.. 

Jadłam codzienne .. ach...

Szczyt Monte Baldo




Ten dzień był zajebisty. Wjechaliśmy kolejką na szczyt i nagle byliśmy w górach. Widoki piękne. Temperatura niższa o ponad 10 kresek. Cudowne powietrze... 








Na koniec wózek. To ostatni jaki nam został i całe szczęście, że go wzięliśmy. Mega podręczny, składa się jak torebka a wieczorami pozwolił nam na dłuższe spacery podczas snu Mili...



4 komentarze:

  1. Świetny wypad. Ja uwielbiam wyjazdy z moją familią. Tam nas jeszcze niestety nie było. Może w następnym roku? Zdjęcia macie cudowne! Ten wózek to babyzen yoyo? Jak już będziecie chcieli się go pozbyć daj znać Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Ola. To yoyo. Dzięki za komentarz. Nie spodziewałam się żadnego :-D

      Usuń
  2. Nie ma to jak rodzinne wyjazdy, wspólne poznawanie innego kraju, jego historii, kultury. A Jezioro Garda wspominam bardzo miło - byliśmy wtedy we Włoszech z własną przyczepką campingową.

    OdpowiedzUsuń
  3. Marzą mi się właśnie takie włoskie wakacje:) ale mój młodszy syn ma niepełny rok i to zdecydowanie za wcześnie na tak długie podróże autem, ale może za rok...:)Pięknie!!

    OdpowiedzUsuń