Strony

20 czerwca 2013

In Vitro - AsiaR z bloga I Like Myself

Zapraszam na kolejny wzruszający wywiad. Tym razem na pytania zgodziła się odpowiedzieć AsiaR z bloga I Like Myself


 1. Kim jesteś, czym się zajmujesz? 


Teraz przede wszystkim jestem mamą:). Prowadzę Biuro Rachunkowe. Własna działalność gospodarcza pozwala mi na elastyczne godziny pracy, a teraz to dla mnie najważniejsze!

2. Co uniemożliwiło Wam naturalne poczęcie?

Choroba....Mój mąż jest po przeszczepie.

3. Co poczułaś słysząc od lekarza : IN VITRO?

Ulgę. Tak, właśnie ulgę, ponieważ staraliśmy się już dłuższy czas o dziecko, przeszłam 5 inseminacji...i ta metoda dawała nam większe szanse. Dla mnie te dwa słowa IN VITRO wtedy oznaczały koniec moich zmagań, ciągłych depresji, że znowu nie wyszło. Nie mogłam chodzić do znajomych, którzy byli rodzicami, w ogóle gdy widziałam kobietę w ciąży, to chciało mi się jedynie płakać. Na pewno odbiło się to na moim związku. Tak wtedy o tym myślałam...Ulga.

4. Jak wyglądało przygotowanie?

To jest właśnie najgorszy czas w całej procedurze IN Vitro. Wiadomo, że ja bym chciała już, szybko, teraz. A całe przygotowanie trwa...Na szczęście dla mnie ja już większość niezbędnych badań przeszłam przy wcześniejszych próbach, tak więc czekało mnie samo stymulowanie. Nie wspominam go źle, wręcz przeciwnie, wiedziałam, że to co po tym nastąpi, będzie dla mnie nagrodą :).

5. Co w całej procedurze jest najtrudniejsze? Przez co przeszliście?

Ja wspominam dobrze ten czas...Nie miałam żadnych problemów ani zdrowotnych ani emocjonalnych, przez co niestety wiele kobiet przechodzi, a co spowodowane jest hormonami :). Ja wiedziałam po co to robię! Nie rozczulałam się nad sobą, współpracowałam z lekarzami, było dobrze. No może pomijając temat 3 zastrzyków dziennie i samego zabiegu ;)

6. Jesteś mamą? Czy myślisz, że jest inaczej niż gdybyś zaszła w ciążę naturalnie? Jak wygląda Twoje macierzyństwo? Jesteś szczęśliwa?

Czy jestem mamą? Oczywiście! taka samą jak wszystkie inne. 9 mięsiecy nosiłam pod sercem swoje dziecko, kochałam je zanim jeszcze się tam znalazło. Nie jestem matka z przypadku, moje dziecko było bardziej chciane niż większość innych!

7. Czy jesteś/byłaś w stanie walczyć za wszelką cenę? Gdzie była granica, jeśli w ogóle była? 

Nie było dla mnie żadnej granicy, poświeciłabym absolutnie wszystko!Teraz już wiem, że słusznie ;)

8. Czy zmieniłabyś coś, gdybyś mogła cofnąć czas?

Na pewno zamiast inseminacji, teraz zdecydowałabym się od razu na IN VITRO, nie straciłabym 2 lat i masy pieniedzy ;) .

9. Co możesz powiedzieć innym kobietom, tym starającym się od wielu lat, tym których kolejne IN VITRO zawodzi? 

Chciałabym Wam przyszłe Mamy powiedzieć, że tego smutku i żalu nigdy się nie zapomina. Nikt inny, bardziej nie zrozumie starającej się przyszłej mamy, niż ta która sama przez to przeszła. Nie poddawajcie się !! Wcześniej gdyby mi ktoś tak powiedział, tylko by mnie jeszcze bardziej rozdrażnił;)....ale ja z całego serca zachęcam do wytrwałości...ja i mój synek jesteśmy dowodem na to, że warto wierzyć w cuda!!

10. Kilka słów od Ciebie...

Odpowiadając na te pytania, mam łzy w oczach....Łzy towarzyszyły mi również przy narodzinach synka, łzy szczęścia , łzy wzruszenia....

Wszystkim starającym się przyszłym mamom życzę przede wszystkim oparcia, w mężu, rodzinie, przyjaciołach. Nie ukrywajcie swoich uczuć, mówcie otwarcie o swoich pragnieniach. Bądźcie szczęśliwe same z sobą, bo to czy Wam się uda czy nie, zależy od Waszego stanu umysłu. Nikt nigdy tego nie potrafił wyjaśnić ale tak właśnie jest!.

15 komentarzy:

  1. Bo ja się czegoś mocno pragnie nie wolno rezygnować.
    Brawo za siłę i odwagę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo!!!
    Każdy zasługuje na szczęście - nie można się poddawać!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając bardzo się wzruszyłam :) Natomiast mamie życzę Wszystkiego dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wzruszające, ale z happy endem - i to lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. podziwiam... macieżyństwo już samo w sobie jest trudną rolą w życiu, ale przed tą drogą mieliście widzę mase starań...

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam te historie - bo mimo że ich początek trudny - to one same dają wielką nadzieję!! I może wreszcie przeciwnicy tej metody zrozumieją dzięki takim kobietom ile dobrego może dać ta metoda!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejna szczęśliwa mama, to lubie!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie takie kobiety będą zawsze niedoścignionym wzorem. Brawo!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie opowiedziane! A zaglądając na jej bloga, widzę, że jest świetną mamą!

    OdpowiedzUsuń
  10. Brawa dla autorki dałaś mi wiarę może i nam się w końcu uda :)

    OdpowiedzUsuń
  11. To się nazywa jakościowy wpis.

    OdpowiedzUsuń