Strony

12 lipca 2013

IN VITRO - historia szczęśliwej mamy bliźniaków

Przed Wami historia Szczęśliwej Mamy Bliźniaków, dwóch chłopców niemalże identycznych :-)


1. Kim jesteś, czym się zajmujesz?


Jestem 30 letnią kobietą, pracownikiem banku, od 5 lat szczęśliwą żoną i od prawie 6 miesięcy mamą dwójki chłopców bliźniaków.

2. Co uniemożliwiło Wam naturalne poczęcie?


Badanie jakości nasienia męża wykazały Oligozoospermia - obniżoną liczba plemników w ejakulacie < 20 mln/mL i teratozoospermia - nieprawidłowa budowa plemników < 14% prawidłowych form. W poprawie jakości nasienia miała pomóc operacja żylaków powrózka nasiennego , ale niestety nie dała ona zamierzonych rezultatów.

3. Co poczułaś słysząc od lekarza : IN VITRO?


Z jednej strony ulgę , a z drugiej strony po prostu bałam się tego wszystkiego co nas czekało. Byliśmy wtedy po 4 nieudanym zabiegu inseminacji i wiedziałam, że IN VITRO jest naszą jedyną szansą na posiadanie dzieci. Mój instynkt macierzyństwa był tak silny ,że było mi wszystko jedno jaką drogą pocznie się moje dziecko.

4. Jak wyglądało przygotowanie?


Do całego protokołu przygotowywał nas lekarz z mojej rodzinnej miejscowości, który kiedyś pracował w klinice i to on zdecydował , że będzie to długi protokół. Najpierw tabletki antykoncepcyjne miały wyciszyć moje jajniki po to, aby później zastrzyki stymulujące dały jak największą liczbę komórek jajowych. Uzyskaliśmy 12 komórek nadających się do zapłodnienia z czego zapłodniło się 8 ku ogromnej naszej radości.

5. Co w całej procedurze jest najtrudniejsze? Przez co przeszliście?


Najtrudniejsze w całej procedurze jest czekanie na dwie wynik testu. Kiedy podano mi za pierwszym razem  dwa podobno piękne zarodki byłam w 100 % pewna , ze się uda. Po 10 dniach od transferu pojechałam do laboratorium żeby zrobić test z krwi , bo on był najbardziej wiarygodny. Niestety okazało się, że nie dane mi było tym razem cieszyć się... Przepłakałam wiele nocy, ale postanowiłam , że się nie poddam. Za dwa miesiące kolejny transfer. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Świeciło piękne słońce, a my przyjechaliśmy po nasze dzieci. Czułam tego dnia że Bóg mnie wysłucha. Najpierw z lekarzem obejrzeliśmy dwa piękne zarodki, później podano mi je do macicy. Mąż był przy mnie, razem patrzyliśmy jak staje się cud. Wróciliśmy do domu... to było magiczne 9 dni, rozmawiałam z brzuchem, modliłam się do Boga, by pomógł im zostać i gdy przyszedł czas testu byłam jakoś wewnętrznie spokojna. Wynik z krwi potwierdził, że stał się CUD. Ale tym razem to mąż pojechał po wynik beta HCG. Mąż wszedł do domu z pięknym bukietem kwiatów i powiedział "kochanie jesteśmy w ciąży". Wynik był tak duży że lekarz z kliniki powiedział że powtarzać nie trzeba, ale ja zrobiłam jeszcze dwa domowe i dwa z krwi. Przez kilka dni nie mogłam uwierzyć że pod sercem noszę dziecko - moje dziecko, mój skarb, moje szczęście! Pierwsze USG było niezapominanie, zobaczyliśmy nie jedno a dwa bijące serduszka. Płakaliśmy, długo płakaliśmy ze szczęścia. Modliłam się tylko , żeby nasze bliźniaki z nami zostały na całe 9 miesięcy. I udało się mamy dwóch syneczków...

6. Jesteś mamą? Czy myślisz, że jest inaczej niż gdybyś zaszła w ciążę naturalnie? Jak wygląda Twoje macierzyństwo? Jesteś szczęśliwa?


Jestem mamą. Nie ukrywam , że bywa ciężko. Dwa szkraby na raz bywają bardzo absorbujące. Jak płacze jedno zaczyna płakać drugie , jak śpi jedno drugim trzeba się zająć.  Ale ja mimo wszystko jestem szczęśliwa , że są . Myślę , że to jak poczęły się nasze dzieci nie ma najmniejszego znaczenia. Jestem żoną i mamą i to jest najważniejsze....moje życie ma sens.

7. Czy jesteś/byłaś w stanie walczyć za wszelką cenę? Gdzie była granica, jeśli w ogóle była?


Od początku wiedziałam , że nie damy za wygraną .Na szczęście kwestia finansowa nie była problemem. Mój mąż co prawda chciał trochę poczekać zanim zdecydowaliśmy się na IN VITRO. Miał ciągle nadzieję , że uda nam się począć dziecko naturalnie. Chciał żebym się wyciszyła, odpoczęła psychicznie od ciągłych starań, bo w pewnym momencie łapaliśmy się na tym , że nasze życie to tylko walka o dziecko , żyliśmy od wizyty do wizyty u lekarza, nic mnie nie cieszyło. Mąż widział jak cierpię i w pewnym momencie też już nie chciał czekać.

8. Czy zmieniłabyś coś, gdybyś mogła cofnąć czas?


Myślę, że nie ma takiej rzeczy. Ale mamy z mężem jeszcze zarodki i jeśli nie zdecydujemy się już na kolejne dzieci to będziemy chcieli oddać je do adopcji. Na pewno nie jest to łatwa decyzja , bo w końcu są to nasze dzieci , ale chcielibyśmy z drugiej strony aby inna para nie mogąca mieć własnych dzieci mogła pokochać i wychować nasze.

9. Co możesz powiedzieć innym mamom, tym starającym się od wielu lat, tym których kolejne IN VITRO zawodzi?


Chciałabym powiedzieć jedno. Walczcie o swoje pociechy, bo nagroda jest bezcenna. Kiedy wstaję o 5 rano do moich synków i widzę ich uśmiechy na mój widok to wiem, że walka o nich była warta tego wszystkiego.

10. Kilka słów od Ciebie...


Przetrwanie próby starania się o potomka pokazuje jak bardzo dwie osoby się kochają, aby przejść drogę do macierzyństwa i ojcostwa trzeba się załamać wiele razy, ale i wstać. Trzeba walczyć ile starczy sił ,bo bycie rodzicem to ogromne szczęście.



7 komentarzy:

  1. I jak niektórzy mogą tego zabraniać, przeciwstawiać się, obrażać...Toż to cud nad cudy...trzeba walczyć tak jak napisałą szczęśliwa Mama...ehh :) Świetnie. Cieszą mnie bardzo takie historie :)

    P.S.
    Miło tu, zapraszamy też do Majki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie czyta się te opowieści! Cudownie, że się udaje! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie się popłakałam.... wzruszająca walka o szczęście, o Dzieci, o normalność...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dobrze że jest in vitro i kobiety którym nie udaje się zajść w ciąże naturalnie mogą zostać mamami bo to największe szczęscie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam Was za wytrwałość... Potrzeba wielkiej siły, żeby się nie poddać, gdy tak wiele rzeczy było przeciwko Wam...
    Najważniejsze, że to już za Wami i możecie cieszyć się swoimi Małymi Wielkimi Cudami :)

    OdpowiedzUsuń
  6. wzruszyłam się, wspaniale czytać o takich cudach:)

    OdpowiedzUsuń